Cześć kochani! Założyłam notes z przepisami na różne zdrowe pyszności,które chcę wprowadzić w życie i na liście oczywiście nie mogło zabraknąć "słodkich ziemniaków" znanych również jako bataty lub pataty. Dowiedziałam się o nich pierwszy raz od swoich idolek z zespołu The Veronicas,ale kompletnie o tym zapomniałam. W Anglii ta wersja ziemniaków jest podobno popularna więc koleżanka przypomniała mi o nich proponując bym spróbowała i tak też zrobiłam.
 
Pomimo tego,że frytki są bardzo niezdrowe i z góry odradzane ze względu na wielką ilość oleju itd. to bataty można jeść w jakikolwiek sposób! Mój oczywiście był jak najzdrowszy.
 
Tak naprawdę każdy z Was będzie w stanie przyrządzić sobie te frytki. Dla jednej osoby wystarczy jeden batat ponieważ przeważnie są one naprawdę duże. Następnie wystarczy go dokładnie umyć,pokroić rozłożyć równomiernie na blaszce pokropić każdy po kolei oliwą z oliwek oraz można dodać pieprzu i papryki,włożyć do rozgrzanego piekarnika na 200 stopni,a następnie odczekać około 25min.
 
Są one naprawdę miękkie i pyszne! Można je dostać w Tesco. Oczywiście zachęcam do jedzenia z ketchupem,pycha :)
 
Pamiętajcie,że gdy bierzecie picie do posiłku to zawsze pijcie przed lub po,nigdy w trakcie. Nie jest to zalecane w zdrowym odżywianiu.
 
Dlaczego wybrałam bataty zamiast naszych polskich ziemniaków? Bataty są zdrowsze. Za granicą są często polecane przez lekarzy gdy ktoś choruje. Przytoczę kilka cytatów:
 
"W batatach znajdziemy dużo białka o właściwościach antyoksydacyjnych, witaminę B6 (chroni przed chorobami serca), a także cenne dla zdrowia pierwiastki – żelazo, potas, mangan, miedź."
 
"Bataty praktycznie nie mają tłuszczu."

 
 
"Bataty chronią przez astmą, osteoporozą, wzmacniają odporność." 

 
Ps. Obiecuję,że zacznę wreszcie robić sama zdjęcia tych potraw. Na razie robiłam telefonem więc lipna jakość i w ogóle,ale możecie obczaić sobie na instagramie jak wyglądały moje frytki:
 
 
Ostatni miesiąc bardzo mnie zmienił. Zrozumiałam,że nie bez powodu jestem w tym miejscu,a nie innym. Pora coś zmienić,podjąć stanowcze decyzje,zapomnieć. Nigdy bym się nie spodziewała,że wyjazd za granice chociażby na te głupie 2 dni tak wiele mi uświadomi. Nie jestem w stanie zapomnieć o tym jakich emocji tam doznałam. Szczęście w nieszczęściu. Poznałam niesamowitą Taylor Momsen. Moją życiową inspirację. Nadal w to nie wierzę. Jak to możliwe,że mi się udało? Widocznie tak miało być. Oprócz tego doznałam ogromnego rozczarowania,tylko po to by zostać obdarzona lawiną miłości od wspaniałych ludzi,którzy wzięli mnie w swoje ramiona i pokazali "Co dajesz,to dostajesz". Karma. Pamiętaj,że nigdy nie wiesz kiedy ona na Ciebie czeka,dlatego nie rób nic złego,bo to naprawdę do Ciebie wróci. W takich momentach sobie to uświadamiam,ona istnieje. Nie bez powodu pewna osoba pojawiła się w moim życiu gdy tak bardzo tego potrzebowałam. Musiałam zrobić coś naprawdę dobrego. Dziękuję.
 
Potrzebuję wewnętrznego wyciszenia oraz poszerzania swoich pasji. Mam dużo inspiracji co do tego bloga,jak nigdy wcześniej,ale myślę,że to wyczujecie w moich słowach,bo gdy coś jest szczere,to wtedy przemawia lepiej. Chcę być dla Was i pokazywać Wam,że... upadek to nie zawsze porażka. Jesteśmy szczęściarzami. Wiesz,jeśli właśnie to czytasz-pomyśl o tym,że nie zjawiłeś się tutaj bez powodu. Może właśnie dziś potrzebowałeś jakiś ciepłych słów lub czegoś motywującego?
 
Jeśli coś Ci się nie podoba,zmień to. Jeśli Tobie się wszystko podoba,ale komuś innemu nie,olej to. Akceptuj siebie. Jesteś najważniejszy.
 
Jestem tak bardzo wdzięczna,że znalazłam na tym blogu swoje miejsce i mogę się z Wami podzielić swoimi myślami. Mam nadzieję,że spodobają Wam się zmiany,które wprowadzę. Chcę pisać o tym co kocham więc dojdą tutaj moje eksperymenty kulinarne z serii: "Zdrowe Odżywianie" oraz troszkę na temat mody. Uważam,że powinna Was ucieszyć znacznie większa ilość wpisów.
 
Czuję się jak nowo narodzona.
 
Taylor,dziękuję za te parę słów,które od Ciebie usłyszałam miesiąc temu. Dziękuję.
 
 
 
Jest cudownie. Myślałam,że zdrowe odżywianie się będzie ogromnym wyzwaniem dla kogoś kto uwielbia wszelkie fast foody,słodycze oraz znanego wszystkim McDonalda,ale udało się. Od 17 lutego,czyli już ponad dwa miesiące mój organizm dostaje same witaminy i moje ciało pokazuje mi tego efekty. Chciałam połączyć zdrowe jedzenie z odchudzaniem,ale nie mówiłam o tym głośno ponieważ nie wiedziałam czy mi się uda. Teraz wiem,że to zagości w moim życiu na dłuższą chwilę,a być może na zawsze. Straciłam 5kg bez jakichkolwiek ćwiczeń,a teraz zaczynam ćwiczyć aczkolwiek nie wiem czy to mi się uda ponieważ zawsze stawiało to dla mnie problem ale będę próbować. Może nie będzie to bardzo systematyczne ale ważne,że wprowadzę to w życie.

 
Chciałam się z Wami podzielić tym co dzisiaj zrobiłam. Miałam w planach zrobić pyszne zdrowe tacos,ale niestety nie mogłam znaleźć placków kukurydzianych więc postawiłam na zdrową tortillę. Myślałam,że coś takiego nie może być zdrowe,ale jednak się myliłam. Pamiętajcie,że zdrowe jedzenie może być naprawdę pyszne pomimo,że jest mało kaloryczne i czasem wygląda okropnie! Podoba mi się ta przygoda,która mnie spotkała poprzez dokonanie takiego wyboru. Jestem sobie ogromnie wdzięczna.
 
 
Tortilla (mój przepis)
 
Kupiłam specjalne gotowe ciasto na tortillę,awokado,pomidora,cebulę,czosnek,sałatę, filet z kurczaka oraz cytrynę.
 
Zaczęłam od awokado. Obrałam je po czym pokroiłam w kosteczkę,wrzuciłam to miseczki wycisnęłam sok z cytryny i zmiksowałam blenderem.
 
 

Później dodałam pieprzu oraz papryki w bardzo małej ilości i jeszcze raz zmieszałam łyżką tę masę. Następnie pokroiłam fileta z kurczaka w drobną kosteczkę i razem z wyciśniętym ząbkiem czosnku oraz pokrojoną w kosteczkę cebulę wrzuciłam na patelnię,a przed tym polałam patelnię łyżką oliwy z oliwek. Ciągle mieszając by kurczak nabrał takiego fajnego aromatu. Gdy już był gotowy to umyłam sałatę i pokroiłam jeden listek,a następnie położyłam na czystą patelnię ciasto do tortilli na pół minuty by było cieplutkie. Po wyłożeniu wysmarowałam je pastą z awokado,która służyła dla mnie jako sos. Następnie wrzuciłam pokrojoną pierś z kurczaka,pokrojonego w kostkę pomidora,pokrojoną sałatę i można na wierzch jeszcze raz dać trochę awokado po czym wszystko zwinąć i na końcu dać sreberko by nic nie wyleciało-smacznego!
 
 
 
Czułam się po tym bardzo lekko. Awokado jest cudowne! Słyszałam o nim od dawna i nie żałuję,że się skusiłam. Będę jeszcze polować na te placki kukurydziane by zrobić tacos ale w piątek robię frytki ze słodkich ziemniaków! Pewnie mało z Was wie co to jest...więc odsyłam do google,ale są bardzo zdrowe i jak najbardziej wskazane. Powiem Wam czy smakowało i jak się po tym czułam.
 
Namaste.
 
 
 
Włączcie sobie tę piosenkę w trakcie czytania :)
 
Uważam,że nikt nie jest w stanie nas tak bardzo zniszczyć jak my sami. Wrogowie? To zwykli ludzie,których słowa możemy wysłuchać i zaraz wymazać z pamięci,ale nie zawsze to robimy,co więcej,często przyznajemy im rację. Podchodzimy do lustra patrzymy na siebie i nagle pojawiają się dwie inne osoby. Ty-stoisz przed lustrem,ale w lustrze stoi Twój najgorszy wróg,jest to ta gorsza wersja Ciebie,która zawsze będzie z Tobą i będzie podstępnie się pojawiać w momentach gdy jest źle by Cię upewnić,że jesteś nicością,która kompletnie nic nie znaczy. Mówi Ci,że masz siebie zniszczyć.
 
Wiele osób się tnie zwalając winę na cały świat,ale dlaczego? Przecież to nie świat Cię pociął,lecz Ty sam. Widzisz coś czego tak naprawdę nikt inny nie widzi. Ludzie widzą nasze wady i zalety,ale nigdy nie widzą tego,czego najbardziej się boimy nawet jeśli myślimy,że jest inaczej. Często ich nienawiść wywodzi się z wielkiej zazdrości,ponieważ chcieliby się znaleźć na naszym miejscu. Zazdroszczą nam naszych dokonań,wytrwałości,a przede wszystkim tego,że po upadku wstajemy i idziemy dalej.
 
Uważam,że życie jest bardzo trudne i trzeba je zrozumieć. Jest ono bardzo krótkie i nieprzewidywalne,dlatego powinniśmy robić to co kochamy. Zapomnieć o tym,że żyjemy wśród masy ludzi,która życzy nam źle. Robienie czegoś dla kogoś to tak jakby zapomnieć o tym,że żyjemy... Myślę,że jeśli będziemy robić coś z pasją,to odpowiedni ludzie zjawią się koło nas i to docenią. Właśnie takich ludzi określam mianem przyjaciół. Nie musisz robić dla nich czegoś wyjątkowego,oni to zauważą w Twoim codziennym rytuale bycia sobą. 
 
Ja zawsze byłam inna,ale to nie oznacza,że gorsza. Nie lubiłam wtapiać się w tłum,nie chciałam mieć przyjaciół na siłę,dlatego długo byłam samotnikiem,ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Musiałam dorosnąć do życia i odkryć kim tak naprawdę jestem,pewnie moja wizja samej siebie zmieni się jeszcze kilkakrotnie,ale w tym momencie cieszę się,że jest tak,a nie inaczej.

 
Dlaczego wszystko kręci się wokół tego,że ciągle chcemy więcej? Jesteśmy nieszczęśliwi,ponieważ uważamy,że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy,bo brakuje nam tak wielu czynników. Chcę mieć fajniejszych przyjaciół,lepsze ciuchy,ładniejszy dom,bogatszych rodziców,ładniejszego chłopaka,lato przez 12 miesięcy-chcę mieć to co oni mają lecz ja nie. Ciągle słyszę tylko narzekanie. Chcę więcej,ale nic w tym kierunku nie robię lub chcę czegoś co i tak mi nie da szczęścia,bo to jest tylko złudzenie szczęścia. Pobawisz się i znowu chcesz więcej,ale już czegoś innego.
 
 
 
Często zapominamy,że przedmioty szczęścia nie dają. Może dlatego ja nie potrafię składać pieniędzy i szybko je wydaje ponieważ uważam,że zawsze można je zdobyć i one nam pomagają w funkcjonowaniu,ale nie powinniśmy dla nich tracić głowy. Musimy skupiać się na tym co nas uszczęśliwia. Odchudzasz się? Świetnie! Fajnie,że chcesz o siebie zadbać i wyglądać zdrowo...właśnie,czy Ty chcesz wyglądać zdrowo a może jednak idziesz w kierunku śmierci? Pamiętaj,że jeśli kochasz życie,to rób wszystko rozsądnie...jedź dużo warzyw,owoców,pij soki zrobione własnoręcznie zmiksowane blenderem oraz dużo wody,ale nie przesadzaj. Gdy przyjdzie taki dzień kiedy masz ochotę zjeść coś czego nie jadłaś od X czasu-zjedź to. Ten jeden raz Ci nie zaszkodzi a w życiu chodzi oto by się cieszyć,nawet jeśli mówimy w tym momencie o kawałku czekolady. Nie rozumiem ludzi,którzy zrzucają wagę by czuć się szczęśliwszymi a podczas odchudzania sprawiają że są bardzo nieszczęśliwi,ponieważ tęsknią za dawnymi nawykami. I gdzie tu logika? Nie rób czegoś,bo wszyscy to robią... Jeśli dobrze się czujesz w swoim ciele nie zmieniaj w nim niczego. Żyjesz dla siebie,a nie dla innych.
 
 
 
Kolejna sprawa...twierdzisz,że kochasz lato? Marudzisz całą zimę siedzą w domu i robiąc wielkie nic,ale gdy przychodzą ciepłe dni to tak naprawdę nic nie zmieniasz. Nie ma nic piękniejszego od długich letnich spacerów,słuchania śpiewu ptaków,podziwiania pięknej zieleni oraz kolorowych ptaków. Pyszne szejki oraz lody,które dają nam tę ulgę w naprawdę upalne dni. Och,oczywiście jeszcze przejażdżki rowerowe są naprawdę kojące dla ducha.
 
Uważam,że każdy z nas ma wszystko co nam potrzeba-to jest tam gdzieś w środku i kochanie,nie zobaczysz tego,możesz jedynie spróbować to poczuć.
 
Musiałam w końcu napisać coś dłuższego dla Was,bo wiem,że czekacie,a ostatnio zauważyłam,że momenty w których jesteśmy smutni są spowodowane naszymi myślami o tym czego nie mamy,ale jak coś czego nie mamy mogło obudzić w nas smutek? To chore. Rozejrzyj się. Życie jest piękne,wyciśnij je jak cytrynę,a jeśli myślisz,że masz jeszcze czas,to się mylisz.
 
Jeśli chcecie bym poruszyła jakieś konkretne tematy,to możecie śmiało pisać w komentarzach,na mailu lub asku.
 
 
"Nie znam nawet samej siebie,myślałam, że teraz będę szczęśliwa ale im bardziej staram się to odepchnąć tym bardziej zdaję sobie sprawę, że muszę odpuścić. Muszę na to pozwolić. Muszę na to pozwolić.Muszę na to pozwolić więc niech to się stanie. To tylko iskra ale ona jest wystarczająca na to, abym nadal szła i kiedy na zewnątrz jest ciemno, nie ma nikogo ona żarzy się. Każdej nocy robię co mogę, żeby śnić o lepszym jutrze i budzę się w tej zimnej rzeczywistości gdzie nic się nie zmieniło ale to się stanie muszę na to pozwolić. Muszę na to pozwolić. Muszę na to pozwolić. I sól w moich ranach nie pali tak jak wcześniej. To nie tak, że już nie czuję bólu, po prostu już nie boję się zranienia i krew w tych żyłach nie pompuje się mniej niż kiedykolwiek,a ta nadzieja, którą mam
 jedyna rzecz, którą wiem, że trzyma mnie przy życiu. Przy życiu!
 
To tylko iskra
Ale ona jest wystarczająca na to, abym nadal szła
 Więc jeśli będę miała zamknięte oczy, możemy odlecieć!"
Pamiętaj,że to te małe rzeczy są najbardziej warte Twojego uśmiechu,to one sprawiają,że nadal tu jesteś.
 
Kocham wiosnę,wszystko jest takie pozytywne. Wpatruję się w kwiaty,słucham śpiewu ptaków,rozkoszuję się kolorami tęczy,które nas otaczają. Co roku,gdy już wreszcie przychodzi do nas ta pora roku wydaje mi się,że czekałam na nią całą wieczność. Od zawsze, na zawsze moja ulubienica. Nosi codziennie uśmiech na twarzy,nawet gdy pada,jest pięknie,ponieważ nie traci swoich przepięknych barw. Myślę,że w życiu właśnie oto chodzi,by cieszyć się z małych rzeczy,łapać te promyczki,które uciekają nam gdzieś między palcami.
 
 
 
Noce coraz krótsze,dnie coraz dłuższe. Za niecałe 2 tygodnie święta...i mam wakacje. Całe swoje życie myślałam jak to będzie,kiedy skończę swoją "przymusową" edukację...jakie to uczucie. Teraz zastanawiam się tylko nad tym,kiedy to minęło. Jak to możliwe,ze te wszystkie lata tak po prostu minęły. Myślę,że coś się kończy po to,by coś lepszego mogło zastąpić tego miejsce. Przyszłość zawsze mnie ekscytuje. Teraz cieszę się z powodu pięknej pogody oraz możliwości,które ona daje.
 
 

Pamiętajcie,że w naszym życiu nic się nie powtórzy...każdy moment jest unikatowy. Nie żałuj czegokolwiek,nawet tych złych wspomnień. One miały swoje miejsce w przeszłości i nigdy nie wrócą. Uśmiechnij się. Skoro już tu jesteś-wykorzystaj to.


 
"Miłość to nie grzech. Boje się jej. Niech prawda śpi,nic nie mów mi."
Cześć kochani,wiem,że nie pisałam wieki,ale dzisiaj chcę Wam opisać co działo się u mnie przez ostatnie 2 tygodnie. Wiele porażek jak i wiele spełnionych marzeń.

 
 
Cofnijmy się do środy 26.03.2014r minął od niej już ponad tydzień. Byłam bardzo podekscytowana w momencie gdy wsiadałam to pociągu i wiedziałam,że tej nocy ruszam do Berlina spełnić dwa marzenia. Oczywiście oba z nich się spełniły,ale również spełniło się więcej celów,które gdzieś tam w sobie zawsze miałam i moja podświadomość je do mnie przyprowadziła.
 
Wysiadając z pociągu dostałam wiadomość od koleżanki,że jeśli chcę to mogę poznać Maffashion. Byłam kompletnie zdezorientowana o co chodzi,ponieważ ta dziewczyna...o matko. Ona jest taka piękna. Zawsze stawiałam ja z urodą gdzieś obok Beyonce/Rihanny i chciałam zobaczyć ją na żywo oraz powiedzieć,że jest prześliczna,ale szczerze mówiąc nigdy nie liczyłam na to,że to tak po prostu przyjdzie. Zdecydowanie cieszę się z naszego spotkania na Poznańskim dworcu głównym. Przesympatyczna dziewczyna. Czułam się naprawdę jak w niebie spotykając osobę,która podziwiłam poprzez bloga,instagrama a tu nagle wysiadamy na tym samym dworcu o tej samej porze,haha. Dziękuję losowi,widocznie tak miało być.
 
W resztę dnia pojechałam między innymi do sklepu NEAT,który ma jedne z najlepszych ciuchów w Poznaniu,połaziłam troszkę po mieście i wróciłyśmy do łóżka poczym prosto do Berlina.
 


 

 
27.03.2014r
Berlin. Zdecydowanie wielkie miasto,ale za to jakie przyjazne! Od początku wszyscy pomagali nam w poraszaniu się po mieście,każdy znał angielski,ich uprzejmość była aż podejrzana,ale jednak szczera haha.Trafiłyśmy do pięknego hotelu w dzielnicy Kopenick z którego udałyśmy się około godziny 16:00 pod salę koncertową Lido...i wtedy zaczęło się najlepsze.
Gdy już trafiłyśmy na docelowe miejsce myślałam,że wyjdę z siebie i stanę obok ponieważ stałam przy busie Taylor Momsen oraz słyszałam jej cudowny głos,bo już miała próbę! Przed budynkiem było tylko około 5osób więc naprawdę duży luz i swoboda. Członkowie zespołu ciągle do nas wychodzili,pytali się jak tam i byli przezabawani. Ludzie robili sobie z nimi zdjęcia,ale pomimo tego,że kiedyś miałam pełno w gaciach gdy widziałam byle jaką znaną osobę i leciałam po zdjęcia to teraz robię TYLKO z tymi,którzy coś dla mnie znaczą,a imion tych  osób nawet dokładnie nie pamiętałam,ale wiedziałam,że są od Taylor. Czekałyśmy dzielnie do 20:00,a przy okazji poznałyśmy wspaniałe dziewczyny,które w moim życiu dużo następnego dnia zmieniły,ale o tym za chwilę. Wpuścili nas o godzinie,którą podali,ale niestety nie uprzedzili nas,że będzie jakiś chory suport,byłam strasznie zawiedzona i zła na nich aczkolwiek musiałam wyczekać. O 21:00 zeszli ze sceny,ale The Pretty Reckless miało opóźnienie wiec weszli o 21:30. Koncert trwał około godziny,a ja cały czas patrzyłam się tylko na Taylor i nie mogłam uwierzyć,że ona jest przede mną,tak blisko. Jak to w ogóle możliwe? Chciałam jej tyle powiedzieć.
Po koncercie razem z koleżankami chciałyśmy poczekać na naszą idolkę aczkolwiek moje zdrowie powoli wysiadało. Pomimo pięknej pogody w Polsce,tam było szaro,ponuro i zimno. Chciałam wygrzać się w hotelu jednak pewna osoba stawiała opór przez co źle to się dla mnie skończyło,o tym za chwilę. O 00:30 wyszła Taylor i poświęciła swój czas kilkunastu fanom w tym mi. Miałam wrażenie,że wszyscy stracili w tym momencie język w buzi,nie słyszałam żeby z nią rozmawiali,pisków,tylko podawali rzeczy ona podpisywała i szła dalej. Oczywiście gdy nadeszła na mnie pora to zalałam ją potokiem słów,które wysłuchała po czym chwyciła mnie za twarz i powiedziała,że jestem piękna i słodka,haha. Nic więcej nie było mi trzeba. Przekonałam się,że jest ona dokładnie taką osobą jaką sobie wyobrażałam.
 
 
28.03.2014
Około 2:00 dotarłyśmy do hotelu,było mi bardzo zimno więc dosłownie zrzuciłam z siebie ciuchy i poszłam spać. Rano obudziłam się z gorączką. Byłam w totalnej du*ie,ponieważ chciałam do domu,wypić ciepłą herbatę i olać już te cały Niemcy. Osiągnęłam to co chciałam chociaż wolałabym być zdrowa,ponieważ nie ma NIC ważniejszego od zdrowia. Nie warto dla jakiejkolwiek osoby tracić na zdrowiu. Nie żyjemy dla innych,tylko dla siebie. Pamiętajcie. Miałam się spotkać z taką Vasą oraz Lily więc napisałam do nich,że mnie rozłożyło,a Vasa na to,że przyjeżdża po mnie o 13:00 (wtedy musiałam wymeldować się z hotelu,a autokar był o 20:25) i zabiera mnie do siebie. Byłam w szoku wykręcałam się,ponieważ było mi tak bardzo głupio,chciałam sobie dać radę sama,ale ona przyjechała nawet przed czasem zabrała mnie do siebie,zrobiła herbate,obiad. Cała jej rodzina wzięła mnie dosłownie w swoje ramiona,zagadywała cały czas,dali mi mnóstwo prezentów i było im smutno gdy odjeżdżałam. Wtedy zrozumiałam,że jednak jestem dobrym człowkiem,że to wszystko mi się przytrafiło i spotkałam tak cudownym ludzi,którzy jak dla mnie,to są aniołami i nie mogę się doczekać aż się im za to wszystko odwdzięczę!
 
 
Zawsze chciałam spędzić dzień z rodziną innego pochodzenia,a ich przypadek jest naprawdę ciekawy. Mieszkają w Niemczech,pochodzą z Albanii i są muzłumanamii. Tyle etykietyk,a ja dodałam jeszcze jedną-anioły ;)
 
Ps. Niemcy to bardzo tolerancyjny kraj. Gdy spytałam tę rodzinę czy u nich istnieje nietolerancja,to odpowiedzieli jednoznacznie: NIE.
 
TERAZ
Mam infekcję wirusową. Jest,a raczej było naprawdę źle. Nie mogłam chodzić,ponieważ od razu ziemia wołała moje imię. Nic nie mogłam jeść. Schudłam w 3 dni  2kg. Do teraz ciężko mi się mówi i mam wiele dolegliwości z którymi walczę... a to wszystko przez to,że ktoś mi nie uwierzył,że źle się czuję. Naprawde jestem zła. Tak,cieszę się,że poznałam Taylor zawsze o tym marzyłam,ale takim kosztem? Prawie wylądowałam w szpitalu,a za chwilę mam maturę. Nadal zamierzam spełniać swoje cele,ale już nigdy nie pozwolę by ktoś kierował moim życiem doprowadzając mnie do miejsca w którym teraz jestem.  
 
 

 
 
 
Shentele by Sara Veronica. Obsługiwane przez usługę Blogger.