All we do is drive
All we do is think about the feelings that we hide
All we do is sit in silence waiting for a sign
Sick and full of pride
All we do is drive

 
W końcu wróciłam do bycia osobą, którą kiedyś byłam. Przez ostatnie kilka miesięcy tak bardzo zatraciłam siebie, swój cel życiu, swój stan psychiczny, swoje marzenia, swoje pragnienia, starałam się funkcjonować w miarę normalnie, tak jak na 19 nastolatkę przystało ale niezbyt mi to wychodziło. Dzisiaj z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że przez te ostatnie miesiące czytaliście wpisy osoby, która walczyła o samą siebie. Oto by znaleźć sens w kolejnym dniu. Szukałam szczęścia dosłownie w drobnych rzeczach, odłożyłam swoje marzenia na bok, skupiłam się na czymś cholernie toksycznym, co bardzo mnie zniszczyło ale to było tego warte. Dzisiaj, to co się dzieję wokół mnie, a dzieje się wiele, doceniam znacznie bardziej. Czuję się przepełniona szczęściem, takim czystym, niezależnym, wiem, że ono zostanie ze mną na długo. Czasami wszystko co musimy zmienić to nasze otoczenie. Ludzie jednak mają największy wpływ na nasze życie, lepiej zostać samemu i żyć według własnych zasad niż oddychać powietrzem z kimś, kto je zatruwa. 

Myślałam, że nieposiadanie planów jest normalne, twierdziłam, że rok przerwy od szkoły wyjdzie mi na dobre. Co prawda teraz uważam inaczej ale nic nie dzieje się bez przyczyny, dojrzałam do paru kwestii, zrozumiałam czego mi potrzeba, odkryłam siebie na nowo i mam przed sobą nowe horyzonty- czyli był w tym jakiś sens tak?

 
Ostatnie 10 miesięcy zaliczam do pewnego eksperymentu, z tym doświadczeniem będę szła przez życie i nigdy go nie zapomnę. Ciekawy rollercoaster. Podobno można znaleźć się na szczycie dopiero po tym jak odbijemy się od dna... Ja właśnie tak się czuję. To nie jest tak, że powiedziałam sobie; Od dziś przede mną nowe życie. Są momenty w których moje oczy zmieniają barwę, a w nich kryje się coś, co nie jest mną, proszę Was, walczcie o siebie, o swoje własne szczęście, nie przejmujcie się opinią rodziny, przyjaciół, obcych ludzi, po prostu róbcie to czego od zawsze pragnęliście. Żałuję, że nie podjęłam kilku decyzji wcześniej ale zaczynam od teraz... Jest idealnie. Czysta kartka, buduje nowe wspomnienia.
 
Myślałam, że w tym ostatnim czasie dopadła mnie jakaś zła karma z poprzedniego życia, zrozumiałam jednak, że dokonałam pewnych wyborów, goniłam za czymś co już dawno uciekło, chodziłam z opaską na oczach, a gdy ktoś mówił "ściągnij ją", to wolałam dalej chodzić ślepo. Dlaczego tak często uciekamy od rzeczywistości? Zamykamy się w swoim świecie fantazji, kreujemy niestworzone rzeczy, które nas niszczą. A życie jest cholernie piękne. I warto twardo stąpać po ziemi, jesteśmy tutaj dosłownie na chwile... Wyciśnijmy je razem jak cytrynę.





 
CIUCHY;
 
Narzuta; unknown
T-Shirt- Missguided
Torebka- C&A
Spodnie- unknown
Buty- Papilion.pl
 
 
Byłam na zlocie fanów Margaret- pamiątkowe selfie ze spotkania musi być!

 
Na moment skradłam Grażynkę- przeuroczego pieska Margaret.

 
W te wakacje często bywam w Koninie, a z miejsca w którym śpię są takie cudowne widoki. I jak tu nie kochać Polski?!

 
Poznań... Od października będę tam w każdy weekend- tak, idę do szkoły ;)

 
 
Odwiedziłam mój mały raj- Warszawę. Cudowne miejsce, totalnie odpowiada mojej duszy, czuje się tam nieziemsko, mam nadzieję, że będę tam bywać częściej!
 

 
Po krótkiej podróży z rodzicami, tata zabrał nas w to magiczne miejsce na obiad- nie mogłam oderwać wzroku!
 
 
 
Shentele by Sara Veronica. Obsługiwane przez usługę Blogger.