W tym roku skończę 22 lata. Aktualnie pracuję, nie mieszkam już z rodzicami, krótko mówiąc - prowadzę dorosłe życie. Wydawać by się mogło, że "faza" na pewne osoby z czasem mi minie, a muzyka to tylko zajawka, która towarzyszyła mi w okresie dojrzewania, tymczasem już od mniej więcej 10 lat jestem oddana tym samym osobom. Są one dla mnie ogromną inspiracją, wsparciem, odskocznią, sacrum, burzą emocji. To moi idole, którym zawdzięczam więcej niż nie jednemu człowiekowi, który śmiał nazwać siebie moim przyjacielem. Są muzyczni fanatycy, a są również osoby, które muzykę po prostu lubią. Podczas rozmów kwalifikacyjnych często pada pytanie: "Czym się interesujesz?", równie często pada odpowiedź: "Muzyką". Nie będę ukrywać, że należę do grona osób, które tak właśnie odpowiadają na to pytanie, ale wiecie co mnie najbardziej bolało? Bałam się, że wrzucą mnie do worka z ludźmi, którzy po prostu słuchają muzyki bez jakiejś większej zajawki, a dla mnie jest ona całym życiem. Bliska mi osoba posiada rodziców niesłyszących, to wzbudza dużo refleksji zwłaszcza u mnie, kiedy jestem osobą wyczuloną na słuch,a dźwięki jakie słyszę wokół, napędzają mnie do życia. Urodzić się głuchym jednak nie jest takie straszne, wiecie co jest gorsze? Stracić słuch. To wszystko wybrzmiewałoby w naszym umyśle ale nigdy nie dodalibyśmy nowego dźwięku, a co więcej nasze wspomnienia mogłyby zacząć zanikać. Istne piekło. Dostać i zostać okradzionym z największego daru jakim jest słuch. Zacznijmy doceniać te drobne rzeczy, które w głębi są cenniejsze niż cokolwiek innego.


Są takie trzy zespoły oraz jedna wokalistka bez których nie wyobrażam sobie przemysłu muzycznego, mianowicie: The Veronicas, Paramore, The Pretty Reckless oraz Avril Lavigne. 10 lat - ta liczba odzwierciedla +/- ile już słucham tych muzyków, ale wiecie ja przecież lubię też innych artystów, więc dlaczego o nich nie piszę? Idol, to całkowicie coś innego. Nie interesuje się tylko jego karierę, a również życiem prywatnym, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie obejdzie mnie bokiem jego choroba bądź ogromny sukces. Dopinguję mu z całych sił i trzymam kciuki za wszystko co sobie wymarzy.


To jest tak, że mam zły dzień to puszczam Paramore, mam dobry dzień - słucham Paramore, nudzi mi się, a może posłucham Paramore. Wiecie? To moja ulubiona rzecz, z której czerpię niesamowitą oraz niekończącą się radość. Jak cudowny jest fakt, że są osoby, które nie mają pojęcia o Twoim istnieniu, a napędzają Cię do życia z niewyobrażalną siłą.


The Pretty Reckless to zespół, który pokochałam gdy byłam szaloną nastolatką ale Taylor się zmienia i to bardzo, a ja tak się zmieniam razem z nią, obserwując jak obie dorastamy. Za niecały miesiąc po raz drugi wybieram się na ich koncert. Nie wyobrażacie sobie jak się cieszę. Nie ma nic cudowniejszego, przysięgam. Obiecałam sobie, ze jak zacznę zarabiać, to nie opuszczę żadnego koncertu swoich idoli w Polsce oraz u naszych sąsiadów, słowa muszę dotrzymać.


A wiecie co uwielbiam najbardziej? Patrzę na swoich idoli i widzę siebie. One są moim lustrem. Cała ta lista tych wszystkich kobiet, które tutaj wymieniłam tworzy mnie, jestem pewna, że łącząc ich dusze w jedną powstałabym właśnie ja! To nie tak, że tracimy czas na coś czym nie jesteśmy. Tak naprawdę każda rzecz, którą lubisz jest cząstką Ciebie. Nie bez powodu zatrzymujesz się, gdy widzisz ładną sukienkę, nie bez powodu kupujesz daną książkę i nie bez powodu słuchasz danego gatunku muzyki. Kreujesz siebie i tym właśnie jesteś.


Siedząc w pracy myślałam o tym jak wiele zawdzięczam swoim idolkom i chciałam dzisiaj w pełni poświęcić im ten post. Jestem ciekawa czy czujecie się tak samo jak ja, względem osób, które cenicie? Na sam koniec zostawię moje ulubione utwory tych oto cudownych Pań. Możecie pokochacie je tak samo jak ja, kto wie!








Shentele by Sara Veronica. Obsługiwane przez usługę Blogger.