Powroty bywają trudne, ale jak już raz podjęło się decyzję to trzeba być konsekwentnym. Wróciłam, bo mam wiele do powiedzenia. Już się nie boję. Nie boję się siebie - tak jak kiedyś. Zrozumiałam o co chodzi w tym świecie i nie do końca wszystko mi się podoba. Gubimy się w swoich priorytetach wystawiając jako pierwsze te, które są śmieciowe.

Będę pisać o swoich przemyśleniach tak jak teraz, ale również o swojej codzienności. Uważam, że planeta ziemia, a szczególnie nasz kraj nie jest najprzyjemniejszym i najłatwiejszym miejscem do życia. Czy winą wszystkich nieszczęść jest ziemia? Niekoniecznie. Ona się buntuje ze względu na nasze wybory, ale o tym później. Testuję samą siebie, czy jeszcze potrafię podzielić się czymś wartościowym i inspirującym. Rzuciłam pisanie na blogu z dnia na dzień, bo nie chciałam być na świeczniku. Liczba czytelników wzrastała, a ja się wycofywałam. Już nie jestem tą osobą co kiedyś, pare lat to jednak sporo czasu na zmiany. Jedno na pewno się nie zmieniło - nadal walczę o to, co dla mnie ważne. Jeszcze bardziej niż kiedyś dbam o swoje wnętrze, duchowość, a także o swoje ciało. W końcu postanowiłam rzucić jedzenie mięsa, trwa to już dwa lata. Zmienienie sposobu swojego życia zmieniło mój sposób postrzegania świata, jak i społeczności w której żyjemy. Żyjemy w świecie ignorantów. Staram się stać obok tego, co mi się nie podoba i budować przyszłość, za którą może nam podziękują inne pokolenia, których już nie poznamy.

Jeśli jesteście ciekawi co dla Was zaplanowałam to ostrzegam już teraz, że na tym blogu będzie wszystko. Myślę, że najmniejszy procent będzie tutaj z akcentem muzycznym, ponieważ o tym możecie poczytać na moim portalu WLKM.pl Jeśli tęskniliście za moimi całkowicie lifestylowymi wpisami to bardzo mnie to cieszy. JESTEM, WRÓCIŁAM, no to jedziemy z tym koksem.
Shentele by Sara Veronica. Obsługiwane przez usługę Blogger.