take me home

/
1 Comments
 
 
Walentynki zawsze były dla mnie ważne. Kieruje się w życiu miłością, nie tylko do osoby, którą darzę uczuciem ale również staram się okazywać ją zwierzętom, naturze, rodzinie oraz moim przyjaciołom. Staram się sprawiać by osoba, która się ze mną widziała, wróciła do domu z uśmiechem na twarzy. Często spotykam się z ludźmi którzy demotywują, wyczerpują z nas energię, bo wszystko jest źle i będzie źle... Nieprawda. Przełącznik jest w naszej głowie. Czym ludzi zarażasz- to samo otrzymujesz w zamian. Nie ma czegoś takiego jak przypadek, jeśli wszyscy dookoła traktują Cię źle to pierwszą rzeczą jaką musisz zmienić jesteś Ty. Jesteśmy jak magnetyzm, przyciągamy to czym jesteśmy.
 
 
 
Całe życie marzyłam o spektakularnych walentynkach, nigdy ich nie dostałam. Oczywiście z pełnym podekscytowaniem słuchałam historii swoich przyjaciół, którzy w ten jakże cudowny wieczór jedli maliny z białą czekoladą, pili czerwone wino, ich pokój był zasypany płatkami róż, a na koniec poszli na długi spacer.
 
Brzmi jak z bajki, prawda? Takie rzeczy dzieją się, wśród normalnych ludzi, którzy w danym momencie na to zasłużą. Jeśli czekasz na swoją drugą połówkę dłużej niż Twoi rówieśnicy to jestem pewna, że po prostu trafisz na coś cudowniejszego, bardziej magicznego niż oni aktualnie posiadają w innym, odpowiednim dla Ciebie czasie. Podobno Ci, którzy czekają najdłużej dostają to co najlepsze.
 
 
 
Moja przeszłość? Tak bardzo nie lubię do niej wracać ale przecież wiecie jak było. Uczyłam się na swoich błędach, ciągle wynosiłam jakieś wnioski. Dzisiaj mogę powiedzieć sobie jedno... Starałam się za bardzo. Zawsze podawałam rękę gdy ktoś upadał, nawet gdy na to nie zasłużył. Każdy telefon sprawiał, że potrafiłam w środku nocy wsiąść w auto i wziąć w swoje ramiona. Gdy pewna historia minęła, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego ktoś nie może dać mi tego, co ja notorycznie daję ludziom wokół siebie?
 
Wtedy pojawił się na mojej drodze pewien anioł, który chciał mnie zabrać pod swoje skrzydła ale długo go odpychałam. Przestałam już wierzyć, że ktoś kiedyś zacznie traktować mnie tak, jak ja traktuje innych...  Gdy po raz pierwszy odpuściłam i otworzyłam oczy- zobaczyłam siebie. Ktoś zaczął robić dla mnie to co ja zawsze robiłam dla innych. Mój magnetyzm potrzebował ogromnie dużo czasu by przyciągnąć do mnie kogoś takiego kim zawsze byłam ja- moje odbicie w innej osobie.
 
 
 
Jeśli nie wiecie czemu ciągle powtarzam słowo "magnetyzm" to koniecznie musicie wrócić do moich poprzednich postów lub przeczytać książkę "Magnetyzm Serca", a wtedy dostaniecie odpowiedz na wszystkie pytania.
 
Miałam kiedyś taki rytuał, gdy bywało źle to czytałam tę książkę, a potem stawało się coś dobrego. Nie ściemniam, taki mój szczęśliwy talizman.
 
W ciągu ostatnich 8 miesięcy spełniło się więcej moich pragnień niż w ciągu całego mojego życia. Poczułam spokój, spełnienie, zadowolenie, zrozumiałam, że nigdy niczego nie robiłam źle- po prostu poświęcałam się złym osobom. Nie każdy jest w stanie nas docenić- ale to już jest ich karma. Zostałam rozliczona ze wszystkiego dobra, które zrobiłam najpiękniejszą niespodzianką- spotkałam swojego anioła stróża, który kroczy ze mną przez życie.
 
Dobro zawsze do nas wraca. Czasem w podwojonej formie.
 
14.02.16r- zapiszę sobie tę datę w kalendarzu. Podzielę się tylko zdjęciami i pamiętajcie- walentynki to dzień miłości, szanujcie go nawet jeśli przyjdzie Wam okazja spędzić go ze swoją najlepszą przyjaciółką bądź rodziną! Nie marnujcie tego pięknego dnia na smutek i płacz... Przecież Wasz książę na białym koniu jest w drodze, są duże korki, musicie dać mu czas.
 
Pokochaj życie, a ono odwdzięczy Ci się tym samym.
 
PS. Tak. W sierpniu stadion narodowy- Riri na żywo z The Weeknd. Ktoś postanowił spełnić moje kolejne małe marzenie. Dziękuję.





1 komentarz:

Ola pisze...

Jak byłam młodą dziewczynką to zawsze marzyłam o wystawnych walentynkach. Teraz myślenie mi się zmieniło. Bo wole po prostu pobyć z najbliższą sercu osobą :) To najważniejsze. Możemy skakać ze spadochronem czy oglądać film w domu. Nie ma to znaczenia, ważne żeby być razem.

Shentele by Sara Veronica. Obsługiwane przez usługę Blogger.